W filmie Audriusa Juzenasa działalność żydowskiego teatru jest przedstawiane w interesującym kontekście okrutnego środowiska. Ludzie uczą się doceniać teatr, zapominają o problemach i cieszą się sztuką, która przynosi duchowy spokój. W tym samym czasie w getcie obserwujemy smutną rzeczywistość żydowskiego narodu i walkę z Nazistami, a także pasjonującą, ale jednostronna historię miłości między nazistowskim urzędnikiem i aktorką, śpiewaczką z getta.
Mianowicie o podejściu twórców filmu do polskości na Kresach. To znaczy tak, jakby jej nie było. W 1939 roku w Wilnie ponad 85% mieszkańców było Polakami. A w tym filmie JEDYNYM wspomnieniem o Polakach jest wstawka dialogowa dotycząca polskiej żony dyrektora teatru, która kradnie Żydom jedzenie! Sic!