Rok 1987. W odciętym od świata klasztorze zakonnicy prowadzą klinikę dla opętanych. Pewnego dnia do klasztoru przybywa młody milicjant Marek. Udając duchownego, przenika do klasztornego życia i próbuje wyjaśnić niedawne, zagadkowe zniknięcie kilku dręczonych pensjonariuszy. Okazuje się jednak, że z klasztoru nie ma jak się wydostać.
Nie wiem skąd te zachwyty nad tym czymś, ale już kilka lat temu zauważyłem, że jak wychodzi jakiś gniot to w pierwszych dniach na filmwebie zbiera dosyć pochlebne recenzje. Jeszcze ci krytycy co to piszą o braku fabuły i przyznają ósemki. Ludzie wy w ogóle czytacie co piszecie?
Fabuła prosta i sporo starych schematów. Zaskoczyła mnie scenografia. Rozbudowana, dopracowana, oddajaca atmosferę mroku i grozy. Najlepsza częścią filmu jest jednak finał. Wyjęty niemalże z obrazów Beksińskiego.
I nie ma się co czepiać. Podszedłem do niego na spokojnie beż uprzedzeń co do polskich horrorów. Szczerze powiem mnie zaciekawił. Podobał mi się
Jestem zaskoczona, że nawet udało się zmontować ciekawy horror.
Wizja demona naprawdę ok, może niektóre rzeczy do poprawienia ale pomysł i realizacja jest do zniesienia ;))