A 2 tygodnie wcześniej leciał Mortal Kombat i musieli krzesełka dostawiać tyle było ludzi. Świat zwariował:)
Zobacz sobie jakie teraz oceny i opinie ma Mortal a jakie Kasyno .Perełki i arcydzieła prędzej czy później zostaną docenione,a gnioty zapomniane, choćby nie wiem, ile kasy zarobiły
Było i jest gniotem, bądźmy szczerzy, jedynie muza i ten klimacik lat 90-tych daje rade
Tydzień temu byłem na ,,Tonny Erdmann'' i na sali 9 osób a dzisiaj nie było wolnych miejsc na ,,Ciemną stronę Greya". Historie lubią się powtarzać.
Przypomniałeś mi czasy mojej młodości. Pochodzę z bardzo małego miasteczka, mieliśmy kino w którym filmy przychodziły po pół roku. Seanse odbywały sie w pt i nd. Idąc po szkole na "premiere" człowiek trzymał kciuki, żeby frekwencja wyniosła min. szcześć osób (inaczej filmu nie było, nie oplacalo sie kiniarzowi puszczac projektora). Na seansie American Beauty w 99 w pt przyszło sześć osob a w nd sala była pełna. Wszystko rozchodzilo sie poczta pantoflową. Sześć lat wcześniej to samo było z Parkiem Jurajskim. Tonnego mam w "do obejrzenia". Dobry? Skoro sala na kolejnym seansie byla full?
Mnie na "Kasyno" nikt namawiać nie musiał, ale na obejrzenie "Mortal..." tez się wtedy skusiłem (VHS), pomny dawnych klasyków kina kopanego.
I wytrzymałem tej bzdury może z pół godziny - z trudem :)
Akurat tez byłem w 95 na mortalu jako gówniarz jeszcze. Nie pamiętam ile ludzi było. Mało, dużo, cholera wie. W zasadzie z osób otaczających mnie pamiętam tylko z kim byłem :) Natomiast do dziś żadna inna czołówka mnie tak nie rozjebała. Jak wchodziły napisy początkowe to fotelami trzęsło. Muza zajebista. Wtedy to był na prawdę hicior. A do kina sie idzie, żeby poczuć moc akcji a nie tam jakieś pitolenie o kasynie.
Nie kazdy musi sie gangsterskim zyciem fascynowac. Niektorzy przychodza do kina dla czystej rozrywki. Doskonale zdajac sobie sprawe, ze nie przyszli na wybitniaka. Glupotki odciagajace czlowieka od codziennego kieratu tez maja swoj urok.