Gdy film nabiera rumieńców (tuz po przemianie w wilkołaka) i chciałoby się go oglądać dalej naszym oczom ukazują się napisy końcowe. Moim zdaniem 13Hrs to słaba pozycja, która nie porywa ani fabularnie ani aktorsko ani w żadnym innym aspekcie, mimo to ma kilka dobrych stron.

Przez pierwsze 20-30 minut nic ciekawego się nie dzieje, lecz gdy już akcja nabiera tempa to ten stan utrzymuje się aż do samego końca, za co duży plus. Cechą charakterystyczną filmu są główni bohaterzy, a w zasadzie ich poczynania, które noszą znamiona irracjonalności. Głupota jest tu powszechna i nawet w obliczu śmiercionośnego zagrożenia zachowują się jak istoty nie potrafiące myśleć logicznie.

Mnie osobiście podobała się sama przemiana w wilkołaka i jak na niskobudżetową produkcję prezentowała się bardzo przyzwoicie. Charakteryzacja owej kreatury również na plus i troszkę przypominała tę z trylogii Ginger. Bardzo dziwnym zabiegiem zastosowanym w filmie był sposób w jaki polował wilkołak. Mam tu na myśli odejście od pokazania go w akcji z perspektywy 3-osoby na rzecz widoku z jego oczu, coś na wzór kamery w grach FPS. Troche mnie to irytowało, bo wolałbym częściej oglądać go w akcji (w całej krasie widzimy go raptem kilka minut i to na sam koniec), ale pewnie nie pozwolił na to budżet.

Film miał niewątpliwie potencjał i myślę, że gdyby nie pieniądze, a raczej ich brak efekt końcowy byłby o wiele lepszy. Ode mnie 3/10, bo jako całośc prezentuje się raczej kiepsko i nawet sama końcówka, która przypadła mi do gustu, nie ratuje tego filmu.